29 czerwca 2009

Zmęczenie

29 czerwca 2009
Czy można być tak zmęczonym, by zasnąć bez czucia w obcym łóżku?
Nie martwić się rajstopami na nogach
Sianem we włosach
Bałaganem krzyczących za oknem dzieci...

Zmęczenie niczego nie wymaga
Prócz zamknięcia powiek
Wśród hałasu i niedokończonych spraw
Czasem z brakiem bezpieczeństwa

18 czerwca 2009

W ciszy

18 czerwca 2009
Ukrywam się przed światem

Tu

Gdzie nikt mnie nie zna

I nie podlegam ocenie

Gdzie narzucone standardy mnie nie tykają

Jeszcze

A co potem?

Znów patrzysz na mnie

Z ironią: do ciebie to niepodobne

Jak się zachowujesz?

Myśl poważnie, nie naiwnie

A ja nie chcę

Nie chcę by mnie ktoś poznał czy znalazł

Przykucnę w ciemnym kątku

Powiem pół słowa

Obserwując ludzi w biegu

I Ciebie

Człowieku

17 czerwca 2009

Ból

17 czerwca 2009
Kto kogo przetrzyma...

Ja jego, czy on mnie?

Wkładam głowę pod wodę

Nic

Wybiegam na zimny deszcz

Trochę lepiej

Wyjmuję z lodówki lód

Ulga

Trzeźwieję

Bez grama alkoholu

Przed i po...

15 czerwca 2009

Tęcza

15 czerwca 2009
Dlaczego to nie ja pokazałam Ci podwójną tęczę, tylko ona? Nie było mnie przy Tobie. Za daleko, nawet na sms. Widziałam ją przez sen – wychodziła z lasu i chował się w górskim strumieniu. Chciałabym zobaczyć jej oczy. Jaki kolor tęczy w nich gości, którego nie posiadam ja - stara wybranka serca, złączona klamrą pierwszej z tęcz. Prawo pierwszeństwa nie obowiązuje w miłości, jedyne co nieuniknione, to dojrzewanie i więdniecie. Moje oczy straciły blask w Twoich, a jej płoną inną paletą. Twoje nigdy nie stracą dla mnie. Nie pokocham nikogo innego. Niewarto.


PS.
Czy ktoś przeglądał się w oczach kochanki?

14 czerwca 2009

Księżniczki nie są w modzie

14 czerwca 2009

Biegłam przez bruk

Zgubiłam pantofelek

Niemodny, znoszony

Ulubioony

Ktoś go podniósł i zabrał

Sobie

Awantura? 

Stróże prawa

Nie wypuszczają psów

Za pierwotniakiem

Gdyby tylko mogli

Uśmierciliby wszystkie Księżniczki

11 czerwca 2009

Biegiem przez Stare Miasto

11 czerwca 2009
Przez przypadek zabrałam do torebki aparat i w ferworze letnich zakupów prawie o nim zapomniałam. Zakupy nie tylko były gabarytowo duże, ale zaczęły nieludzko ciążyć. I przepakowując się, wygrzebałam spod spodu aparat. Pogoda przepiękna (może ciut za gorąco), żadnej chmurki na niebie i tłum ludzi. Dokąd idą? Niektórzy szybko, inni spacerkiem; studenci, matki z dziećmi, starsi w sile wieku, przemierzali Krakowskie Przedmieście i Stare Miasto. Turyści, artyści, zakupoholicze (jak ja)? Zawsze zastawiam się, bo gdziekolwiek bym nie była – Warszawa, Lublin, Dublin, Belfast (tylko w centrum, nieco poza nim, z braku bezpieczeństwa, jest bezludnie) … - pomimo pracy większości społeczeństwa, te miejsca są przeludnione. Na jedną kratkę chodnika, bruku przypada więcej ludzi niż w dwunastopiętrowym wieżowcu. Fala, w południowym słońcu, korzystała z możliwości bycia razem. Tak, człowiek nie umie żyć bez drugiego człowieka. Chce się pokazywać, ubierać, grymasić, obserwować i wygłaszać opinie.

Te stare mury są okropne – zatęchle i nieodnowione, niektóre, owszem, odrestaurowane na XIX wieczną modłę, a inne straszą przy Ratuszu ślepotą okien. Albo porozbijane latarnie i kute pomalowane sprayem drzwi? Odstraszając turystów z innych krajów. My, Polacy, jesteśmy przyzwyczajeni do skrajnych różnic w zaniedbaniu, lecz obcy? Jest jednak klimat naszej historii, o której cudzoziemcom niewiele wiadomo, a nawet by jej nie zrozumieli. Mury przechowują wspomniane i marzenia, wspólne korzenie, które zespala wielu razem i nie pozwala poczuć się wyizolowanym ze społeczeństwa. Lubimy być razem, na zakupach, oglądając spektakl w teatrze, przemierzając wąskie uliczki i nawet w domu, czuć, ze za ścianą śpi sąsiad.

 

 

  

Okna 

 Latarnie

 I ludzie 

 

 

Nieśpieszne przesuwając wzrok po starych murach, nie sposób pozbyć się refleksji, która mnie dość szybko opuściła. Zakupy spowodowały drżenie rąk, co dla zdjęć okazało się opłakane w skutkach. I przez przypadek skończyły się baterie...

9 czerwca 2009

Dewotka

9 czerwca 2009
Uczesz moje myśli

W roztargany kosmyk

Nieokiełzanie podpal go

Purpurą nieładu 

Narzędziem nierządu

Kochaj w koku

Klastycznej pozycji

By nikt się nie domyślił 

Jaki diabeł w nas drzemie

6 czerwca 2009

Klatka?

6 czerwca 2009
Poznałam w sieci kilku mężczyzn, którzy byli dla mnie szczególnie dobrzy. Byli też i inni, ale jakiś maleńki szczegół w ich wypowiedziach odstraszał od zażyłości (malutki – słownictwo, niekompletne zdania). Dobrzy… każdy inny, na swój sposób ciekawy i niepowszedni. W żadnym z nich się nie zakochałam, pomimo, że na fotografiach czy filmikach prezentowali się jak rasowe ciasteczka. Ja też nie pozostawałam bierna. Było mi przewybornie, jak opowiadali sprośności, wkręcali w intrygi cielesne, podburzali wyobraźnię i namawiali na coś więcej. Wbijali się kłami w krew literek i ssali obrazy zdjęć, które im posyłałam. Zawsze liczyli na coś więcej, bo kobieta, która umie, pisząc, obrazując pobudzić nienasyconą wyobraźnię mężczyzny musi realnie być nieprzeciętna. Niekoniecznie.

Dlaczego nie godziłam się na spotkanie? Z jednego powodu – nie chciałam, by stracili do mnie szacunek. Kusiło, kusili okropnie. Tęskniłam za ciepłem, za porankami przy kawie z ciasteczkiem z wisienką, za tostami z miodem przypadkiem wylanym na piersi, za… Dostałabym tylko szybkie klepnięcie w pupę i słowa „musisz już iść” albo „zaraz koniec doby hotelowej”. Odezwiesz się? Czy chwila uniesienia warta jest pustki, z która człowiek później zostaje? Pomimo zaklinań i kilku zdawkowych telefonach po, próżnia miedzy nami by rosła aż do całkowitej ciszy. Nie jestem natrętna i bez problemu odczytuje czyjąś niechęć do kontynuacji dialogu. Odchodzę i nie roszczę pretensji, nie winię za niespełnione chwile, scenariusze bez pokrycia i nie obiecuje wulkanu namiętności.

Chcę być dla Ciebie jak kolorowy lizak z niespodzianką w środku,

ale niezlizany nawet w połowie.

Zawsze o ciekawszym smaku

i innej kompozycji zapachowej.

Mówisz - uwielbiam.

A ja mam wyobraźnię

i przeróżne instrumenty badawcze.

Nic ponadto od Ciebie nie chcę.

4 czerwca 2009

Róże ze szczypiorkiem

4 czerwca 2009
Posadziłam dla Ciebie szczypiorek

Śmiejesz się

Wolałbyś mnie na śniadanie

Posmarowaną białym twarożkiem ze śmietaną

Albo miodem czerwcowym

Może różami skroploną?

Różowe płatki?

Kochasz je przecież!

Choć niejadalne

Rozkoszne, nieostre jak szczypiorek

Posypie nim ranne kwiecie

Poczekaj do świtu

Dobranoc

2 czerwca 2009

Staroć

2 czerwca 2009














Lubię starocie. Gromadzę je systematycznie i układam na półki – małe i duże blaszki wytarte na wysoki połysk. Muszą błyszczeć, wtedy nikt nie posądzi ich o wiek podeszły. One stoją dumne, wyprostowane, to nic, że bez nogi, ze zbitym uchem, przemawiają swoją historią. Szepcą o drodze na antyczną półkę, która wcale nie była łatwa. Wiła się wśród małych, dziecinnych rączek, gniewnych oczu męża, nienawistnej koleżanki, wojny i pokoje pełne ludzi. Kiedy w końcu umęczone myślały, że to koniec, czyjeś miękkie ręce pogładziły je czule. Rzeczy zbędne, nieużywane, dla oka niemiłe.

Są ręce, które umieją wydobyć historię z martwych, niechcianych przedmiotów. Ze złomowiska niepamięci wyrwać i sprawić, by ożyły. Ręce nie pracują dla siebie. Robią to dla oczu żyjących. Tych bez historii, ale z przyszłością. Dla faktu.

1 czerwca 2009

Początek

1 czerwca 2009
Kiedyś musi być ten pierwszy raz. Pierwszy krzyk, pierwszy krok, pierwsza sukienka, pierwszy chłopak... pierwszy wpis :).