Te stare mury są okropne – zatęchle i nieodnowione, niektóre, owszem, odrestaurowane na XIX wieczną modłę, a inne straszą przy Ratuszu ślepotą okien. Albo porozbijane latarnie i kute pomalowane sprayem drzwi? Odstraszając turystów z innych krajów. My, Polacy, jesteśmy przyzwyczajeni do skrajnych różnic w zaniedbaniu, lecz obcy? Jest jednak klimat naszej historii, o której cudzoziemcom niewiele wiadomo, a nawet by jej nie zrozumieli. Mury przechowują wspomniane i marzenia, wspólne korzenie, które zespala wielu razem i nie pozwala poczuć się wyizolowanym ze społeczeństwa. Lubimy być razem, na zakupach, oglądając spektakl w teatrze, przemierzając wąskie uliczki i nawet w domu, czuć, ze za ścianą śpi sąsiad.
Okna
Latarnie
I ludzie
Nieśpieszne przesuwając wzrok po starych murach, nie sposób pozbyć się refleksji, która mnie dość szybko opuściła. Zakupy spowodowały drżenie rąk, co dla zdjęć okazało się opłakane w skutkach. I przez przypadek skończyły się baterie...
12 :) od słowa do słowa:
Nabardziej podoba mi się siódma fotografia od dołu:)
Słodka, chyba je ponumeruję ;), za dużo tego się uzbierało.
piękne zdjęcia...
szelestem rzęs pozdrawiam
siódma najlepsza, tak
a ja wybrałem dzisiaj las, drogi bez murów
Tak, to jest to jak pisał jeden z lubelskich sentymentalistów " Moje Miasto złoty sen..." Oglądam i od razu czuję smak taniego wina spożywanego w filozoficznym żargonie na tych starych fragmentach fundamentów. I ta noc świętojańska, i "jedzenie zamiast bomb" w bramie krakowskiej co sobota i te stragany taniej książki wokół placu zamkowego (tam nabyłem "Szklany klosz" Sylwii Plath za całe 3 złote) i piwa spożywane U Szewca, i brama grodzka z teatrem NN, gdzie Pamięć - Miejsce - Obecność jest stale odczuwalna. Zwłaszcza, gdy kierujesz wzrok w stronę nieistniejącej już dzielnicy żydowskiej. I wiele, wiele innych wspomnień. A pan grający na trąbce jest chyba niezmienny. Fajne foty. Dzięki. Właśnie pogłębiłaś moją nostalgiczną frustrację :)
Caminho, dzięki (zaniechałam ustawić mniejsze ISO).
Pozdrawiam :)
Holden, zapewne nawdychałeś się świeżego powietrza. Mnie przykuło do łóżka...
Kopacz
Czuję się winna :(. A miało być tak niewinnie – wspomnienia starych murów. Historia z tanim winem czy książką może się już nie powtórzyć. Wszytko co dotyczy przeszłości ginie, pozostają jedynie wspomnienia i doświadczenia. Zawsze jest wybór, wrócić do nieprawnej przeszłości, zacząć budować od początku albo piąć się ku górze z dala od wspomnień. Jak to powiedział Heraklit – wszystko jest w ruchu, nic nie trawa wiecznie. Nie da rady „dwa razy wejść do tej samej rzeki”, bo my już inni i rzeka zmieniła swoje wody.
P.S.
Szukałam w starych cegłach wydrapanych inicjałów kochanków, jeszcze sprzed wojny.
Zgadza się, ale warto pielęgnować te wspomnienia. Są one bowiem doskonałym materiałem inspirującym, którego nikt nie może ci odebrać. Jeszcze raz dziękuję za zdjęcia. W ogóle to Twój blog, choć młody to zapowiada się interesująco. Będę więc częstym wglądającym :) Pozdrawiam.
Tak, warto, by nie popełnić podobnych błędów, a na starość mieć czym się jeszcze żywić ;).
Mój blog to taka odskocznia od wcześniejszych stereotypów. Misz - masz mojej głowy ;)
Pozdrawiam!
Lublin, faktycznie dobrze pamieta historie.. duzo mu sie przydarzyło! ale to dobrze, ma on swoj urok, dzieki temu, tak bardzo lubie to miasto.. :)
Anju, gdybyśmy nie byli w centrum walk pewnie milbyśmy wiecej do pamietania. Chociaż poprzez mury...
Prześlij komentarz