23 stycznia 2010

Zabiegana

23 stycznia 2010
Dziś nic konkretnego.
Po paru dniach wyłączenia z życia, bólu, najgorszych myśli, wstaję na nowo. Silniejsza, jak zwykle po przetasowaniu życia. Umiem docenić zdrowie. Nie jak paręnaście lat temu, kiedy nic nie bolało, kiedy miałam przed sobą prosty świat i jasne plany. Ale teraz, kiedy życie składa i rozkłada się jak domek z kart. Gdy proszę o postawienie kabały albo zmieniam cokolwiek, odzywa się geriatryczny układ odpornościowy. Lekarz mówi, że to podświadomość walczy ze świadomością. Cenzor nie daje za wygraną, wyklucza zmiany, bo tak jest nauczony – żyć w ciepełku przeszłości.

Kiedy drążę głębiej zaczyna boleć fizycznie, pojawia się lawina najgłupszych myśli i straszy: nic nie zmieniaj, zabijesz się. Odczuwam dotkliwą walkę wewnętrzną, ale nie pozwolę wpędzić się za szybko do łóżka. Póki przestało boleć biegnę szybko załatwić ważne - staż, kurs i studia. Póki cenzor zachłysnął się ciepełkiem przeszłości i kłamstwem, że mnie uśpił cierpieniem :).

14 :) od słowa do słowa:

Anonimowy pisze...

walka starego z nowym ciągle nas dopada. że też człowiek nie robi się z wiekiem bardziej elastyczny pod tym wzgledem! przecież ma to przerobione milion razy! a tu zawsze ten sam opór.

Maniunia pisze...

niesamowite jak ciało potrafi reagować na emocje
każde większy stres prowadzi przynajmniej do przeziębienia.. układ pokarmowy odmawia współpracy.. odporność spada, sił brakuje by rano wstać..
Odporności życzę - fizycznej i tej psychicznej!!

elfka pisze...

przeżyłam cos takiego. ten strach dobrze mi znany, czasem usiłuje wyciagac macki. Nie pozwalam mu. Ty tez dasz sobie radę:) pozdrawiami i życzę sił, głownie psychicznych, bo to wszystko powstaje w naszych głowach..

Temi pisze...

Emmo, to jak głupota, jak się przyczepi, ne sposób strząsnąć z ubrania. Słowo: spadaj, nie tylko pretekstem: a niech sobie siedzi, tak bezpieczniej...

Temi pisze...

Maniu, dzięki :).
Ciało potrafi, nie tylko reagować przeziębieniem, czy poważniejszymi chorobami, ale potwornym bólem głowy na negatywne myśli. Tak reaguje moje i zwie się to migreną. Wierzę że się z tego wyleczę bez prochów. Aż trudno uwierzyć - od paru lat nie przeziębiam się, wszystko idzie w głowę :))

Temi pisze...

Elfko, odklejam od siebie macki, ale słowo "nie poradzę" przywala mnie gruzem. Oby było to tylko słowo. Czas pokaże jaki ze mnie psychiczny chojrak ;).
Wszystkiego dobrego :).

Maniunia pisze...

Temi wiem co to migrena, bardzo boleśnie wiem, kilkudniowe urozmaicenie codzienności a w sumie wyłączenie z niej kompletne i żadna z metod tak naprawdę nie pomaga... migrena jest dziedziczna
a wyleczyć? cóż niestety się nie da, można ograniczyć czynniki sprzyjają..
jak najmniej "czynników" życzę ;)

Temi pisze...

Maniu, nie mogłam się dokopać korzeni mojej migreny ;). Badam jej przyczyny i sposoby radzenia sobie z bólem (ostatnio pomogły mi słodkie żelki ;)). W końcu, po nastu latach prób i błędów trafiłam do psychologa i jest lepiej. Może po prostu trzeba być częściej szczęśliwym? :)).
Ty też jestem obciążona?

Maniunia pisze...

Temi gdzieś się przecież musi zaczynać - może w tym przypadku od Ciebie?
U mnie w rodzinie na migrenę cierpi i mama i dziadek (jej ojciec) więc dalej już nawet nie szukałam.
Żelki powiadasz? muszę spróbować :)
wiem, że nic z leków typowych migrenowych nie działa bo zawsze je za późno biorę bo nigdy nie wiem czy to zwykły ból czy już może się zaczyna...

Piotr pisze...

Ładnie napisane, nic dodać, nic ująć :)

Temi pisze...

Maniu, mam wstręt do prochów. Niszczą wątrobę i nerki, a te migrenowe podkopują serce (czuję, że opłynę na starość:)). I zwlekam, gdy ból jest niewielki, myślę, że cudownie się ulotni. Potem jest za późno.
Ostatnio czytałam o migrenie na forum gazety pl. Rady godne wypróbowania (to z żelkami może łączyć się ze spadkiem glukozy we krwi).

Temi pisze...

Piotrze, dzięki, że łapkę postawiłeś :)

Anka W. pisze...

Dobrze, że wstajesz ! :)

Temi pisze...

Zeruya, wtaję :).

Prześlij komentarz