Gdybym tak pisała o masie rzeczy nieistotnych, nie byłoby się tu czemu przyglądać. Zrobiłabym sobie uroczy, prywatny śmietnik, na którego szczycie lśni czerwona wisienka z likieru. A kolorowe szmaty zastąpiłyby przybranie ze strzępów słów. Gdyby wszystko, co mną targa mogło zostać przykryte pstrym blichtrem i leżeć spokojnie, czekając pory dojrzewania, nie próbowałabym wykrzyczeć klawiaturą słów prostych, ale trudnych do skomponowania w zdania.

Przyglądam się jak ona – wielkimi, okrągłymi oczami i milczę. Ona nawet z boku łypie na mnie okiem, nie obracając tułowia. Jest spokojna, nie płoszy się bez powodu i nawet najazd obiektywu nie rozprasza jej obserwacji świata. A kiedy dotknę przez nieuwagę delikatnych a długich skrzydełek, poderwie się i z mocą helikoptera zniknie, by obserwować innego człowieka.

Z ukrycia. Ma wspaniały kamuflaż :).
7 :) od słowa do słowa:
Ważki kamuflują się doskonale. Czasem siedzi taka na liściu i nie widać jej wcale. A ona patrzy nan nas... W mojej okolicy jest ich sporo, ale złapać je obiektywem to nie lada sztuka. Być czasem taką ważką!
Dzień dobry :)
Dobrze jest wykorzystać to co człowiekiem targa, bo są też chwile kiedy trzeba wymyślać słowa i zdania. To takie momenty, gdy ważka przestaje poruszać skrzydłami. A może porusza? tylko w ukryciu. Właśnie zaczynam wymyślać.
Latarniku, złapałam moją koło basenu. Ważki lubią wodę, ale nie przy takim zagęszczeniu ;). Nad jeziorami ważki są kolorowe, a ta kamuflowała się w gęstwinie miejskiej kolorem zielonym. Wyćwiczona, nie bała się obiektywu ;).
Maurycy, dobry ;)
Ważki są płochliwe, przysiadają i obserwują, jeśli ktoś je przestraszy pozostaje po nich tylko kołysanie gałązki. A my mamy jeszcze słowa, którymi umiemy bić jak skrzydłami i wyrażać się całkiem konkretnie ;).
I nie awanturuje się o byle błahostki tak jak to my mamy w zwyczaju :)
To dobrze, ja też najpierw myślę, potem krzyczę :P
Ważka sprawa! :)
Prześlij komentarz